Kryzys w związku
Możesz mu zaradzić

Zdrada- i co dalej?

I żyli długo i szczęśliwie, dopóki... jedno z nich nie skoczyło w bok. I wtedy bajka się posypała.

Nie jesteśmy, niestety, stworzeni do życia w jednym monogamicznym związku przez całe życie. Możemy temu zaprzeczać i wmawiać sobie, że będzie inaczej, bo przecież posiadamy tyle zasad moralnych. Tymczasem rzeczywistość jest brutalna: po około trzech latach od poznania partnera chemia w związku mija. Można ją wskrzeszać na różne sposoby, ale nieuniknionym jest fakt, że samoistne pożądanie się skończyło. I tym samym otworzyła się droga na nowe doznania z całkiem nowym partnerem.
To nie jest usprawiedliwienie zdrady, choć pozornie może tak wyglądać, a jedynie przedstawienie mechanizmu, który do zdrady prowadzi. Kobiety, które opuścił partner, pewnie w tej chwili czują ogromną irytację, bo przecież to im należy współczuć, z nimi lizać rany, a nie tłumaczyć jakieś tam mechanizmy. Tak, drogie panie, macie rację, tylko że ja nie odżegnuję się od empatii, a jedynie chcę być obiektywna. Bo nigdy nie jest tak, że wina leży po jednej stronie, prawda? Więc może, pomijając prawa natury, całkiem niechcący przyłożyłyście do tego rękę?

Nie rozpieszczać i nie zaniedbywać
O faceta trzeba dbać i nie jest to czcze gadanie. Magdalena Samozwaniec, kobieta świadoma i wyzwolona, największa satyryczka międzywojnia, powiedziała kiedyś, że o mężczyzn należy się troszczyć jak o mięso – wstawiać ich raz na jakiś czas do lodówki, bo inaczej się zepsują. Święta racja – zbytnia, przesadzona troska o partnera zawsze skutkuje jego nadmierną pewnością siebie i w konsekwencji odpuszczeniem dbałości o kobietę, z którą dzieli życie. Jeśli o coś (o kogoś) nie musimy zabiegać, bo przedmiot (podmiot) starań podaje się nam na tacy sam, to po co się wysilać? Wszak nikt nas nie stworzył do syzyfowej pracy.
Z drugiej strony w podobny sposób działa brak zainteresowania drugą połówką. Facet niedoceniany w domu i w łóżku poszuka spełnienia gdzie indziej. I ani się obejrzymy, jak druga kobieta – nie zawsze ładniejsza i młodsza od nas, ale zawsze bardziej zainteresowana, przejmie „tytuł prawny” do naszego mężczyzny.
Co jednak zrobić w sytuacji, gdy ślubny - skruszony i pełen poczucia winy - zechce wrócić na łono rodziny? Przyjąć bez słowa? Przyjąć, ale po porządnej awanturze i rękoczynach? A może zaciąć się i pokazać drzwi?

Czas leczy rany
Nie ma jednej recepty na zachowanie się po zdradzie. Wszystko zależy od naszych uczuć i wyobrażeń na temat dalszego pożycia z wiarołomnym partnerem. Często zarzekamy się, że w przypadku zdrady odeszłybyśmy od razu, natomiast postawione w takiej sytuacji, doznajemy dużych wahań. Jeśli naprawdę kochamy partnera i wierzymy, że był to z jego strony jednorazowy wyskok, możemy zaryzykować dalszą wspólną przyszłość. Liczmy się jednak z tym, że wspomnienia będą wracać jak bumerang, co na pewno odbije się na relacjach z mężem. Nie znam kobiety, która nie wróciłaby ani słowem do zaszłych wydarzeń i tylko w samotności wylewałaby łzy. Tu szykuje się zadanie dla jej partnera – przyjęcie takiej postawy, aby złagodzić ból zdradzonej kobiety i wykazać troskę i dbałość o jej uczucia. Najczęstszy błąd popełniany przez panów to zachowanie, jakby nic się nie zdarzyło, a co gorsza – dopominanie się o „świadczenie dalszych obowiązków małżeńskich”. Tymczasem po zdradzie jeśli cokolwiek ma uleczyć zranione ego partnerki, to tym cudownym wynalazkiem jest czas. Zadbajmy o tę możliwość. Nie poganiajmy żony, aby już zapomniała, bo przecież to się zdarzyło kilka tygodni czy miesięcy temu. Chyba, że nie zależy nam na partnerce – a wtedy najlepszym wyjściem jest odejście. Raz i na zawsze.


Magda Wieteska
Kreator strony - przetestuj